Archiwum styczeń 2012


sty 25 2012 37. Ku lepszemu ;)
Komentarze (1)

 Chcąc nie chcąc wydarzenia z minionego września ciagle echem rozchodzą się po moim sercu i duszy.

Momentami zapominam o całym zajściu, czasami coś powspominam. Zazwyczaj utęskniona bestia i rozżalona hipokrytka budzi się we mnie w momentach najmniej odpowiednich. Czasem udając ignorantkę próbuje podpytać innych ludzi co u niej słychać, czy daje sobie radę, czy tęskni, czy żałuje, czy mnie nienawidzi.
Jednego jestem pewna i tego nic nie zmieni, nie chcę zmienić przeszłości, nie żałuję wieloletniej znajomości bo tak nie można! Było przecie świetnie! Myślę że po prostu od dawna obie milczałyśmy w kwestiach drażliwych, udajac że jest ok. ale z drugiej strony zdałam sobie sprawę, że miałyśmy lekko toksyczne działanie na siebie, zamiast brną w lepsze w dziwny sposób ciągnęłyśmy siebie nieświadomie ku złemu. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Sa momenty że wściekła chce wyprzeć jej imię z mojej pamięci, sa momenty że czuję dziwna pustkę, sa rzeczy które chce jej jeszcze powiedzieć, ale coś mi mówi że jest za wcześnie.
 
Znalazłam wspaniałe lokum we Wrocławiu, piękny, jasny pokój. Lokatorzy wydaja się nieco szaleni, ale zauważyłam że chcąc nie chcąc ciągnie mnie do nieodpowiedzialnych ludzi by czuć namiastkę dawnych imprez czy wypadów. Szkoda tylko, że nikt nie potrafi mi właśnie dostarczyć tego czego szukam.
 
Za tydzień mam kolejna wizytę u Pani, która zajmuje się moja pokrętna psychika. Za każdym razem po rozmowie z nia czuję się lżejsza i szczęśliwsza, widzę że chce mi pomóc. Po prostu zagubiłam się w całym tym szaleństwie, potrzebowałam pomocy, a ona nadaje się idealnie. Pierwszy raz jestem przy kimś taka szczera i otwarta...
Tak się zastanawiam czy to przez leki, czy po prostu jestem spokojniejsza, ale jeden z demonów mnie opuścił. Jednakże nie ukrywam, że boje się jego powrotu, bo przecież depresja dwubiegunowa tak działa, tak??? Muszę wypytać się mojej lekarki co mam z tym fantem zrobić, bo tylko zazwyczaj o tym słyszałam od innych, to mnie przecież nigdy nie dotyczyło...
 

mam nowego kotka - Truskawkę <3
nienasycony   
sty 10 2012 36. nowy psychiatra, leki i mania
Komentarze (0)

 

 
Wczoraj zaliczyłam wizytę u psychiatry.
Ogólnie rzecz biorac pierwszy raz w życiu tyle nasiedziałam się w poczekalni, jedyne 6 godzin czekajac na prywatna wizytę. Niektórzy czekali dłużej ode mnie. Nie ukrywam był to niezły test na wytrzymałość, miałam parę razy kryzys pod tytułem: pierdole leczenie i ide do domu! Na szczęście jednak matka czuwała nad moja osoba i pilnowała mnie.
Wizyta też nie należała do krótkich, siedziałam u pani doktor z półtorej godziny. BYła to dziwna wizytwa.
Była ona pełna złych i dobrych emozji, śmiechu i płaczu. Widziałam że mnie sprawdza, ja także ja sprawdzałam. Mam wrażenie że obie mamy podobne charaktery, sprawdzałyśmy się nawzajem.
Wyszło jednak że mnie zdominowała psychicznie co równe było z tym, że nagle zminił mi się humor. Zrobiłam się nerwowa, płaczliwa, sama zauważyłam swój dziwny odruch łapania się za zagojone rany na ręce. 
 
Ogólnie rzecz biorac dostałam lek na leczenie depresji i mani, mam uważac na siebie przez pierwsze pare tygodni gdyż może wzrosnać chęć na samookaleczanie się, moge mieć więcej myśli samobójczych. Więcej?! Miało mi to pomóc w zatrzymaniu tego szaleństwa. ale skoro ona uważa że mi pomoże, to ok.
Dowiedziałam się, że poczatkowo muszę chodzić na terapię ale jednoosobowa, bo mogę zdominować innych chorych. Ok, ja się godzę na to, w końcu cholernie nienawidze wszytskich innych ludzi, oni po porstu mnie męcza. Co jeszcze? Sama nie wiem...
 
W łazience na ziemi od pary dni leży potłuczona szklanka, nie sprzatnęłam jej. Pare razy stałam nad szkłem myślac o tym, że te krawędzie musza być na prawdę ostre.
Moje agresywne zachwoanie zdominowało kłopoty z rzyganiem, tego też się nie spodziewałam.
 
 
Czuje że w 80% zatraciłam swoje prawdziwe ja.
Rzygam, tne się, rzygam, nienawidze świata, ludzi, nienawidzę wszytskiego i pragnę wszystkich. Ciagła gonitwa myśli, chce żeby wiedzili o tym, ale też i nie chcę. Wszyscy wiedza, że maja doczynienia z kims chorym...  
 
nienasycony