maj 09 2011

15. narkotyczne uniesienia


Komentarze: 1

 

Problemy z odżywianiem maja niesamowicie wielki wpływ na moje życie. Czuję się zdominowana przez swoje wewnętrzne demony, których chce się pozbyć a zarazem nie chcę się pozbyć.
Około tydzień tem w okolicy 5-6 nad ranem kiedy powinna się pakować do wyjazdu na uczelnię dopadł mnie jeden z tych demonów, który skutecznie owinął mnie sobie wokół palca. Oglądając jedna z idiotycznych komedii o nastolatkach powoli rodziło się we mnie poczucie złości agresji. Momentalnie moje wewnętrzne emocje zaczęły wrzeć, Zaczęło się niewinnie, lekki żal bez powodu, lekki smutek, pewna złość… jak zahipnotyzowana poszłam do kuchni w celu zjedzenia szybkiego śniadania przed wyjściem na pociag.
Nie spodziewałam się, że skończy się to nagłym rzutem na każdy rodzaj jedzenia, może zrobiłam sobie 3 wycieczki z pokoju do kuchni. Moja twarz w ułamku sekundy w moich oczach stała się twarzą osoby obcej, brzydkiej, zniszczonej. Moje ciało rosło w mojej wyobraźni, każde otarcie skóry o materiał drażnił mnie…
Spotkałam matkę na schodach gdy szłam z wielkim słoikiem majonezu, jajkami, bananem, tostami i chyba szynka. Spytała spokojnie co mi jest. Odpowiedziałam, że dziś nie jade na uczelnie, że jest mi źle ( byłam już po dwukrotnym wymiotowaniu mimo że nie było jeszcze 6 rano). Ona odpowiedziała mi, że nie powinnam pić poprzedniego wieczora i pewnie dlatego źle się czuję. Nagle coś we mnie wybuchło, jakie picie? Przecież ja nic nie piłam, nigdzie nie wychodziłam. Dostałam ataku agresji, szału i złości. “to nie przez picie, przecież ja nei piłam!” Krzyknęłam krztusząc się już łzami, pobiegłam do pokoju, zjadłam wszystko w bardzo szybkim tempie leząc na łóżku i schowałam się pod pościelą. Nie wytrzymałam… znów zwymiotowałam… Załzawiona, bardzo opuchnięta w za dużym dresie do spodnia skuliłam się na łóżku i wybuchnę łam płaczem… matka zapukała do drzwi, potakjac się co ma zrobić, jak mi pomóc. Oh jaka ochotę miałam rzucić mase przekleństw w ramach odpowiedzi… ale nie zrobiłabym tego, wiem że się martwi, wiem że nie wie co ma ze mną zrobić… wyszeptałam, że nic nie ma robić i mam dać mi spokój… Dopiero po 3 godzinach zasnęłam ze zmęczenia z jeszcze bardziej opuchniętym gardłem, opuchniętymi powiekami… wyglądałam okropnie….
 
 
Dobę temu pod wpływem ‘4 ho-met’a’k,  (taki narkoty psychodeliczny, działa jak grzybki lub LSD) odezwała się we mnie znów chora osoba. Zamiast dac się ponieść mistycznym odczucia, zamiast napawać się pięknymi barwami i dźwiękami z przypływie jednego z demonów siedziałam skulona z kiełbasa do ogniska. Chciałam ja upiec nad ogniem, ale czułam ze ONI wiedza ze będę chciała ja zjeść!  Czułam ze wszyscy mnie obserwują, mnie, ta obrzydliwie gruba i zaniedbana dziewczynę! Wstydziłam się nawet ruszyć palcem… w końcu schowałam ja do kieszeni a następnie chwiejnym krokiem poszłam w pobliże lasu i zostawiłam ja na trawie… ale mimo to ‘wiedziałam’ że oni mnie widzieli, mnie! Obrzydliwa Bulimiczke!
(dla nie zorientowanych, mi się wydawało że wszyscy mnie obserwują, po prostu po tym narkotyku włączyła mi się mania prześladowca)
 
 
 
 
Mam postanowienie, musze ograniczyć ilość spożywanych substancji chemicznych …
nienasycony   
Ag
09 maja 2011, 23:32
z kolei moja mama jutro przyjeżdża do mnie, bo tym jak wczoraj zaczęłam jej płakać w słuchawkę jak strasznie mi źle... Wiem, to był błąd, bo teraz będę na świeczniku i po raz kolejny dodałam jej powodu do zmartwień... Że już nie wspomnę, że będzie mnie jutro tuczyć! A ja potrzebuję tylko psychicznego wsparcia i poczucia bezpieczeństwa Mamo!!!

A propo demonów, sama dziś miałam do czynienia z jednym. Po stresującym dniu na stażu, mijając bazarek zwinęłam ze sobą jabłko, a ze sklepu obok kilka suchych kromek chleba pełnoziarnistego, które to wyjełam z foli zabezpieczającej cały bochenek i!


Sorry, że tutaj o tym wspominam, ale skoro już tu jestem.
Trzymaj się dzielnie, ZAWSZE.

Dodaj komentarz