7
Komentarze: 1
Hipokrytka...
Tylo tyle moge o sobie powiedzieć i czasem aż korci mnie to, by wytatuować sobie te hasło na prawej dłoni. Kłamstwo goni kłamstwo, nienawiść do samej siebie rośnie z dnia na dzień. Mam ochotę krzyknać: Ty parszywa suko!
Jeśli przez całe życie mam tak sama siebie okłamywać, to już teraz załamuję ręce. Gdzie jest ta siła i chęć walki?
Ostatnio pomyślałam sobie: to może jedz normalnie? obiad, kolacja... wiecie, te zwyczajne 1400kcal dziennie. I jaki był efekt tego durnego, kolejnego postanowienia? taki, że i tak to wszystko wyladowało w kiblu... aż szkoda tych pieniędzy wydanych na jedzenie.
Tu już nie chodzi o głodzenie się, bycie idealna itp... tu chodzi o próbę dostosowania się do świata gdzie normalnie się je.
Jaki mam plan na dzisiaj? Chcę ogarnać ksiażkę o Jodze, może wejdę na strone Porcelanowych Motyli, może postaram się troszkę zmotywować...
Pozdrawiam ciepło!
Dodaj komentarz