Archiwum 28 listopada 2011


lis 28 2011 34. naucz mnie kochać
Komentarze (1)

 

 
 
 
 
w momencie otrzymania szczęścia ignoruję go udajac, że nadal go szukam.
Tyle płaczu i lamentu było podczas poszukiwania drugiej połówki, tyle marzeń i oczekiwań. Śniłam o uderzeniu silnych uczuć i pożądania. Jednak w momencie pojawienia się osoby, dla której mogę coś znaczyć ja zamknęłam swoje oczekiwania w klatce.
Chyba moje prośby były mało dokładne odnośnie wymarzonej osoby, skoro jestem w tam dziwnej sytuacji. Dlaczego nie mogę się cieszym tym, że mam z kim dzielić swoje myśli? a może jest to rana pozostawiona po mojej byłej przyjaciółce, która nie pozwala mi ufać.
Nie potrafię się niczym cieszyć...

Dlaczego tak chętnie rozmawiam o autoagresji z ludźmi obcymi, dopiero co napotkanymi w klubach na imprezach? Oczywiście to nie sa wszyscy, lecz ludzie którzy także nosza blizny. Dlaczego z nimi rozmawiam o tym jak o zwykłej błahej przyjemności?
Parę dni temu znajomy Oli przyszedł do nas w odwiedziny. Schizofrenik, anorektyk, alkoholik, cień człowieka. Żenująca postać, ktoś kogo bym zgniotła jak robaka bo przeszkadza innym swoja obecnością. W momencie zauważenia moich świeżych ran na ręce złapał mnie za nia, mówił coś o Bogu o życiu i śmierci. Chciał puścić mi wyznania ludzi-samobójców, a ja pierdole to! To ich kłopot nie mój. SKoro sa słabi i beznadziejni to niech zostana w swojej beznadziejności, niech nie wpieprzają się w moje życie. Oni to oni, ja to ja...

czy wyczuwam kolejna hipokryzję?
nienasycony