Do jasnej cholery czy Ona kiedykolwiek stwierdzi, że to był błąd że mnie straciła? Czy kiedyś ona przyjdzie do mnie mówiąc ‘przepraszam, kocham cie‘ ??? Nigdy nie wracała do mnie z takimi słowami, często przepraszałam ja nawet za to że ona ma zły dzień.
Boże jest to trucizna która powoli mnie pożera, póki co jestem spokojna i czuję obojętność, ale boje się że w końcu wybuchnę. Od roku czuję się jakbym była niewidoczna dla niej, słowa pocieszenia czy uznania słyszałam od niej tylko w momencie upojenia lub pod wpływem silnych używek. Coraz to więcej cichej krytyki słyszałam, znosiłam jej emocjonalne burze, byłam wypełniona tolerancja…
Byłam…
Teraz czuję samotność, a zarazem pewna ulgę. Dlaczego już wcześniej nie mówiłam swojego zdania? Nie raz kiedy chciałam ja pocieszyć i mówiłam jakieś głupstwo, jej oczy się zapalały i tonem pretensjonalnym podkreślała to, że moje wypowiedzi nie maja sensu. A ja tylko chciałam coś powiedzieć, cokolwiek by było jej lepiej.
Tuliłam ja do snu, moje serce krwawiło kiedy ona płakała, specjalnie urywałam się z uczelni by z nia być, a teraz… odnoszę wrażenie że ma nowych, lepszych znajomych.
Boże, przecież nikt jej już tak nie pozna jak ja. Nikt nie będzie miał takiej tolerancji jak ja! Szkoda tylko, że już jest za późno. To sa moje przemyślenia oczywiście, bo czuję że ona nie podejdzie do mnie pierwsza by bezinteresownie spytać się co u mnie słychać.
Jeśli to czytasz droga Blond Piękności, to chcę żebyś wiedziała że od dłuższego czasu czuję się porzucona przez Ciebie. Mam wrażenie, że wpływasz na mnie tak że powoli nie mam swojego zdania. Ostatnio tylko ja pokazywałam, że chcę być blisko. A Ty mnie zostawiłaś, czuję że mnie nie rozumiesz, nie potrzebujesz, boli mnie to cholernie! Miotam się, nie wiem co zrobić…
_____________________________________________________________________