Archiwum luty 2011


lut 21 2011 7
Komentarze (1)

 Hipokrytka...

Tylo tyle moge o sobie powiedzieć i czasem aż korci mnie to, by wytatuować sobie te hasło na prawej dłoni. Kłamstwo goni kłamstwo, nienawiść do samej siebie rośnie z dnia na dzień. Mam ochotę krzyknać: Ty parszywa suko!
Jeśli przez całe życie mam tak sama siebie okłamywać, to już teraz załamuję ręce. Gdzie jest ta siła i chęć walki?
 
Ostatnio pomyślałam sobie: to może jedz normalnie? obiad, kolacja... wiecie, te zwyczajne  1400kcal dziennie. I jaki był efekt tego durnego, kolejnego postanowienia? taki, że i tak to wszystko wyladowało w kiblu... aż szkoda tych pieniędzy wydanych na jedzenie.
Tu już nie chodzi o głodzenie się, bycie idealna itp... tu chodzi o próbę dostosowania się do świata gdzie normalnie się je.
 
 
Jaki mam plan na dzisiaj? Chcę ogarnać ksiażkę o Jodze, może wejdę na strone Porcelanowych Motyli, może postaram się troszkę zmotywować...
nienasycony   
lut 14 2011 6
Komentarze (3)

jutro z samego rana wracam na uczelnię... ma to być poczatek mojej kolejnej obietnicy, której na prawdę nie chce złamać! Bo tak bardzo to wszystko niszczy moje życie...

Nadchodzi godzina zero, ponoć trzy pierwsze dni sa najgorsze. Najcięższe, potem wszystko leci z górki, oby. Obiecałam sobie i pewnej dziewczynie, że będziemy teraz codziennie pisały o swojej parszywej walce. Każda kaloria, każdy kęs, każda kropla wody... No i chyba mam motywację, a czasu tak mało. Od teraz odliczamy czas, do godziny zero pozostało: 19dni!

Na tyle ilesiebie znam, będe w stanie w tydzień schudnać do 5kg. Może w te 19dni uda mi się dojść do minu 7kg. 

 

Dla swojej własnej anty satysfakcji:

14 luty 2011  :  74kg  (mimo że 2 miesiace temu było 67kg)

 

czas zaczać walkę (kolejna) o podłe zniszczenie się... bo tylko ludzie piękni powinni istnieć na tym świecie!

 

powodzenia agness!

nienasycony   
lut 11 2011 5
Komentarze (1)

żyję ostatnio dość haotycznie.

udaję że nie mam problemów, nawet tych zwykłych, codziennych. nie mam ochoty widywać ludzi, z którymi uwielbiam spędzać czas. cieszę się ciepłem domu, bliskościa rodziny. nawet dopuściłam do siebie myśl, że chyba kogoś kocham? nie, to za mocne słowo! że jednak tęsknię i chcę znów spróbować z nim być. czekał ok 3 lata, wiedział czemu znów się odzywam. usłyszam: za późno. nie dziwię się, odwlekam. nie chciam się przyznać przed sama soba,że jednak lubię jego zapach, jego głos... poczułam smutek w sercu,zasługuję na to.bo tyle razy go zwodziłam,raniłam,on czekał, przepraszał.

ja  idiotka słucham innych a nie siebie! uciekam, teraz już wiem że zmarnowam szansę... chcę kochać, chcę być kochana!

 

 

planuję zagładę, nie chcę dłużej okłamywać samej siebie! dajcie mi siły aby ponownie wrócić na drogę tej okrutnej dyscypliny...

nienasycony